Kobiety są dzielne. Tak się o nich mówi, tego się od nich oczekuje. Że będą znosić ból, nie narzekać, znieść nawet najtrudniejsze wizyty – w milczeniu i z uśmiechem. Ale czy na pewno musimy być dzielne zawsze i wszędzie? W książce „Proszę się rozluźnić” Agnieszka Dydycz oddaje głos lekarzowi, który przez lata pracy w gabinecie ginekologicznym nauczył się czegoś więcej niż tylko stawiania diagnoz. Nauczył się słuchać. I zrozumiał, że kobieta to nie przypadek kliniczny – to historia, emocje, wrażliwość i siła.

„Czy pani współżyje?” – czyli dlaczego wizyta u ginekologa to nie tylko badanie
„Czy pani współżyje?”
– „Aktualnie?”
– „Nie, droga pacjentko, ogólnie pytam.”
Ten cytat pochodzi z książki Proszę się rozluźnić i mogłaby go wypowiedzieć połowa ginekologów w tym kraju – z różnym poziomem empatii, bez względu na pogodę i kolejki w poczekalni. Chyba każda kobieta zna to uczucie skrępowania, kiedy lekarz zadaje pytania, które brzmią jak z egzaminu ustnego z własnej intymności.
I chociaż doskonale wiemy, że lekarz musi pytać – to jednak sposób, w jaki to robi, potrafi sprawić, że:
a) włączamy tryb „robot” i odpowiadamy bez kontaktu ze sobą,
b) mamy ochotę się rozpłakać,
c) zastanawiamy się, czemu nikt nie uczy lekarzy zwykłego bycia człowiekiem.
Bo kobieta to nie tylko macica.
To także wstyd, pytania bez odpowiedzi, napięte mięśnie i jeszcze bardziej napięte życie.
Większość z nas idzie do ginekologa nie tylko z ciałem, ale też ze swoją historią. Z dawną traumą, z niepewnością, z poczuciem, że „może przesadzam”, „może to nieistotne”, „może lepiej nie mówić”.
A jednak mamy prawo mówić.
O ciele, o emocjach, o tym, że boimy się otworzyć. I że może kiedyś usłyszałyśmy coś, co sprawiło, że od tej pory rozluźnienie jest ostatnią rzeczą, jaką czujemy w gabinecie.
W książce Proszę się rozluźnić Agnieszka Dydycz oddaje głos lekarzowi, który postanowił powiedzieć wszystko to, co zazwyczaj zostaje za parawanem. Opowiada o kobietach nie jak o przypadkach, ale jak o bohaterkach dnia codziennego. I nie, to nie jest poradnik medyczny. To ludzka, ciepła, czasem lekko autoironiczna opowieść o tym, że empatia wcale nie przeszkadza w pracy. Wręcz przeciwnie – czasem leczy bardziej niż recepta.
Medycyna i emocje – duet, który długo nie grał razem
Przez wiele lat medycyna traktowała ciało jak mechanizm. Zidentyfikować problem, naprawić, wypisać receptę, “następny proszę!”. Pacjentki miały się nie skarżyć, nie wstydzić i nie zadawać zbyt szczegółowych pytań. Tymczasem ciało to nie maszyna, a kobieta to nie fragment narządu rodnego na monitorze USG.
Nie da się oddzielić zdrowia fizycznego od emocji. Nie da się uczciwie rozmawiać o ginekologii bez rozmowy o poczuciu bezpieczeństwa, o wstydzie, o godności. Bo ciało „przestaje współpracować”, kiedy psychika czuje się zagrożona. Każda kobieta, która miała nieprzyjemne doświadczenie w gabinecie, doskonale wie, jak ciało potrafi zareagować napięciem, stresem, zamrożeniem.
Dlatego tak ważna jest zmiana narracji. Empatia w gabinecie to nie fanaberia. To konieczność. A lekkie opowieści, takie jak „Proszę się rozluźnić”, robią więcej dobrego niż niejeden folder edukacyjny.
Lekarz opisany przez Agnieszkę Dydycz wie, że nie wystarczy zapytać: „Czy boli?” – trzeba być gotowym usłyszeć, co za tym „boli” stoi. I czasem nie chodzi o objaw. Czasem chodzi o historię, której nikt wcześniej nie chciał wysłuchać.
Dlaczego ważne jest, jak lekarz mówi – a nie tylko, co mówi
Słowa ważą. Szczególnie w miejscu, gdzie kobieta idzie nie po to, żeby pogadać o pogodzie, tylko żeby pokazać najbardziej intymny kawałek siebie – dosłownie i w przenośni. I właśnie dlatego sposób, w jaki lekarz mówi, może być albo kojącym kocem, albo lodowatym prysznicem.
Różnica między „Proszę się ubrać” a „Proszę się ubrać i zapraszam do siebie, omówimy, jakie ma Pani możliwości” to nie kwestia stylu. To różnica między byciem potraktowaną jak człowiek, a jak kolejny przypadek z listy.
Każda z nas ma takie słowa, które zapadły jej w pamięć na długo po wyjściu z gabinetu. Czasem jedno zdanie potrafi uleczyć więcej niż recepta – a czasem jedno spojrzenie sprawia, że nie wracamy do danego lekarza już nigdy.
W „Proszę się rozluźnić” doktor Rafał wie, jak mówić, bo słuchał pacjentek i wyciągał wnioski przez całe swoje zawodowe życie. Wie, że pacjentka to nie zestaw dolegliwości, tylko osoba, która może potrzebować wsparcia bardziej niż antybiotyku czy zabiegu. Jego opowieści bywają ironiczne i zabawne, jednak w każdej z nich pobrzmiewa głęboka prawda: że dobra komunikacja leczy. A zła – zostawia blizny.
Mówmy o trudnych sprawach lekko – to też jest siła
Czy można mówić o kobiecej intymności z uśmiechem? Można – i trzeba. Bo lekkość nie oznacza bagatelizowania. Oznacza dystans, dojrzałość, siłę, którą kobiety nabywają przez całe życie. Od pierwszej miesiączki po menopauzę – każda z nas niesie swoją historię. I każda z nas ma prawo, by ktoś odpowiedział na jej pytania z empatią.
Dlatego naprawdę warto sięgnąć po „Proszę się rozluźnić”. Bo to nie jest opowieść tylko o lekarzu, choć jego perspektywa na pewno też Was zaciekawi. To przede wszystkim opowieść o nas – kobietach, które nie zawsze mają siłę mówić głośno, ale zawsze zasługują na to, by zostać wysłuchane.
Proszę się rozluźnić
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 55,90 zł.
Autor: Agnieszka Dydycz
Wydawnictwo: Silver Oficyna Wydawnicza
Liczba stron: 448
Data premiery: 17 maja 2025
Projekt okładki: Ilona Gostyńska
Informacje dodatkowe: Oprawa miękka ze sztancowaniem /dziurka od klucza w okładce/
ISBN: 978-83-970802-8-7
Wysyłka: 1-3 dni
Seria: DUŻY WYGODNY DRUK
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 55,90 zł.
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 55,90 zł.
To książka, którą czyta się jednym tchem. Śmiejąc się, wzruszając, kiwając głową z myślą: „Dokładnie tak! To o mnie!”.
A potem przychodzi refleksja. Że może warto poszukać lekarza, który nie tylko bada, ale też słyszy. Bo na pewno warto znaleźć kogoś, komu będziemy mogły zaufać. Bo prawdziwe rozluźnienie to nie tylko stan mięśni. To stan, w którym czujemy się bezpieczne.
„Proszę się rozluźnić” – do czytania, do śmiania się, do zastanowienia. Dla każdej z nas.