Kiedyś ludzi w tzw. wieku emerytalnym uważano za starych. Tak też ich nazywano: starzy, starcy, babcie, dziadkowie, staruszkowie, staruszki. Często w duecie z liczebnikiem: siedemdziesięcioletnia staruszka. Ba! Zdarzało się, że i sześćdziesięcioletnia. Jaki siedemdziesięciolatek uważa się dziś za staruszka? Tak mogą o nim myśleć co najwyżej ludzie bardzo młodzi, bez refleksji, że ich także kiedyś dopadnie siódmy krzyżyk.
Silversi w dzisiejszych czasach
Mamy zatem już od wielu lat zmianę postrzegania – i nazwy. Już nie staruszkowie, a seniorzy. Ostatnio zaś pokolenie to coraz częściej nazywa się silverami. Od: silver – srebrny. „Srebrnowłosy” o ileż ładniej brzmi niż „siwy”. Srebrnowłosi są zresztą tylko mężczyźni (o ile nie wyłysieli), a i to nie wszyscy. Znamy również kruczoczarnych siedemdziesięciolatków; jasne że z pomocą chemii, ale któż im broni? Panie farbują włosy znacznie częściej i pod rudą, blond czy czarną farbą ukrywają siwiznę. A znam i takie, które posiwiały w sposób naturalny i mają teraz barwę włosów tak pięknie srebrną, że są zapytywane: Jaki kolor farby pani stosuje?
Do tego lekki makijaż, stosowne ubranie (żadnych żałobnych czerni czy smutnych burości!) – i silverka, mimo zmarszczek na twarzy, wciąż wygląda dobrze. Jeśli tylko nie dokuczają jej dolegliwości związane z wiekiem, równie dobrze się czuje. Jest zadbana, odchowała już dzieci i nawet wnuki, teraz może dopieszczać siebie. Jest aktywna! Lubi działać, stowarzyszać się, podróżować. Realizować swoje pasje. Podejmować nowe wyzwania. Uczyć się malarstwa, pisania wierszy, haftu, fotografii artystycznej, śpiewu… Kiedyś takie porywy z braku czasu musiała zamieść pod dywan, teraz zamknęła za sobą drzwi z napisem „Praca i obowiązki”. Jako silverka już wielu rzeczy robić nie musi, a tyle jeszcze może!
Silverowi panowie – tu jest trochę gorzej!
Trochę gorzej z silverowymi panami. Wśród studentów UTW jest ich zdecydowana mniejszość, w różnych stowarzyszeniach, organizacjach – podobnie. Napracowali się w życiu, niekiedy naprawdę ciężko – to fakt niezaprzeczalny. Teraz chcą odpocząć. Tyle że zwykle jest to odpoczynek mało aktywny. Leniwy i co tu kryć, niezdrowy. Oczywiście nie chcę generalizować, są i tacy, którzy do późnej starości (nie! do późnej silverowości) zachowują apetyt na życie. Tutaj może zakrzykną zwolennicy teorii, że i tak niewiele od nas zależy, że wszystko jest sprawą genów. Zdrowie, krzepa, radość życia. Lub jej brak, wypalenie, coraz ciemniejsza i dokuczliwsza smuga cienia.
Geny czy smugi, mniejsza o nie. Zgrzybienie i tak dopadnie nas prędzej czy później. Nie ma od tego odwołania. A na koniec każdemu z nas kiedyś „nitkę przetnie panna Atropos”[1]. Zatem – Silverko, Silverze, zanim „za kilka lat i ty poznasz sklerozę”[2], ciesz się każdą chwilą. Każdym dniem. Światem, który choć okropny, wciąż przecież jest taki piękny. Również świat silverów.
Szczególnie świat sanatoryjny! Silverowa oaza. Tę szczególnie polecam, pozdrawiając serdecznie z uzdrowiska Lądek-Zdrój.
Hanna Bilińska-Stecyszyn – autorka związana z SILVEREM, opublikowała następujące powieści:
-
Produkt w promocjiPakiet Różne odcienie miłościPierwotna cena wynosiła: 164,70 zł.120,00 złAktualna cena wynosi: 120,00 zł.
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 120,00 zł.
-
Serce nie siwieje54,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 32,94 zł.
-
Druga szansa, czasem trzecia56,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 34,14 zł.
-
Wbrew pozorom52,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 31,74 zł.
Hanna Bilińska-Stecyszyn JESTEŚMY SILVERAMI. Felieton z pisma “Inspiracje” ZUTW nr 1/2024
[1] Nawiązanie do wiersza K.I.Gałczyńskiego „Śmierć poety”
[2] Również nawiązanie do utworu K.I.G. „I ty poznasz sklerozę”